Kobieta w ciąży mówiąca do swojego nienarodzonego dziecka to dość częsty widok. Jedni uznają to za normalne. Inni za kompletnie absurdalne, argumentując, że nawet jeśli dziecko słyszy te słowa, to i tak ich nie rozumie. Czy z naukowego punktu widzenia takie zachowanie jest uzasadnione?
Narodziny to początek nauki języka
Wydawałoby się, że tak właśnie jest. Nowo narodzone dziecko odbiera mnóstwo bodźców akustycznych, które często są słowami wypowiadanymi przez najbliższe osoby. Język, którym posługujemy się mówiąc do niemowlaków jest dość charakterystyczny. Cechuje go przede wszystkim prostota – używamy podstawowych słów, które nie są zbyt długie i wypowiadamy je wolno i wyraźnie, często powtarzając. Kiedy wreszcie z ust dziecka wydobędzie się niewyraźne „mama” lub „tata”, radości nie ma końca. Ale czy rzeczywiście dziecko zaczyna przyswajać swój pierwszy język dopiero po narodzinach? Istnieje wiele badań, które temu przeczą. Wiemy, że zdolność do odbierania bodźców dźwiękowych rozpoczyna się ok. 2 miesiące przed narodzinami, więc oznacza to, że nienarodzone dziecko musi mieć jakiś kontakt z językiem.
Nauka zaczyna się w łonie matki
W jednym w takich badań wzięły udział dorosłe osoby pochodzenia koreańskiego, które tuż po narodzinach zostały zaadoptowane przez rodziny holenderskie. Żadna z tych osób nie znała języka koreańskiego i nigdy się go nie uczyła, choć wszyscy mieli z nim kontakt będąc jeszcze w łonie matki oraz tuż po narodzinach. Okazało się, że ci badani dużo lepiej radzili sobie z wymawianiem koreańskich słów, niż stuprocentowi Holendrzy, którzy nie mieli absolutnie żadnych związków z Koreą.
Angielsko-szwedzkie badanie
Noworodki są w stanie odróżnić język, którego słuchały w czasie ciąży od innego – taki wniosek płynie z badania opublikowanego w 2013 roku. Wzięły w nim udział angielskie i szwedzkie noworodki od 7 do 75 godzin po narodzinach. Dzieci dostały smoczki mierzące intensywność ssania. Im intensywniejsze było ssanie smoczka, tym więcej bodźców językowych dostawały. W obu grupach dzieci bardziej chciały słuchać języka dla nich obcego. Autorzy badania jednoznacznie zinterpretowali wyniki. Przyswajanie języka ojczystego musiało zacząć się znacznie wcześniej i że noworodki znały już właściwe mu dźwięki.
Supermoce
Dr Patricia Kuhl przeprowadziła badania, z których wynika, że w ciągu kilku miesięcy po narodzinach dzieci są w stanie rozróżniać dźwięki pochodzące z bardzo różnych języków. Niezależnie od tego, gdzie się urodziły.
Zilustrujmy to na przykładzie spółgłosek „r” i „l” w języku angielskim oraz japońskim. Dlaczego akurat w tych? Bo Japończycy w ogóle nie rozróżniają tych dźwięków, a Brytyjczycy i Amerykanie zdecydowanie tak. Okazuje się, że kilkumiesięczny Japończyk będzie reagował tak samo na te dźwięki, jak niemowlak urodzony w rodzinie anglojęzycznej.
Niestety jeszcze w trakcie pierwszego roku życia dzieci zaczynają specjalizować się w dźwiękach, które słyszą na co dzień, zatracając tym samym te uniwersalne zdolności. Z perspektywy Japończyka różnica między „r” i „l” będzie się stopniowo zacierać, aż w końcu zniknie całkowicie. Natomiast w uszach dziecka anglojęzycznego będzie stawać się coraz wyraźniejsza.
Jaki z tego wniosek?
Dzieci mają dużo większe zdolności językowe, niż nam się wydaje. Nawet jeśli nie wypowiadają żadnych słów, nie oznacza to, że nie rozumieją, ani się nie uczą. Warto mówić do dzieci jak najwcześniej. Może nie w ciągu kilku pierwszych miesięcy ciąży, ale pod koniec już zdecydowanie tak. Posługiwanie się językiem to jedna z pierwszych i najbardziej podstawowych umiejętności do opanowania na początku życia człowieka. Zadbajmy więc o to, aby kontakt małego dziecka z językiem był jak najczęstszy.