To już trzeci wpis z serii, w której testujemy aplikacje do nauki języków. Dziś na tapecie ląduje Memrise. Czym wyróżnia się na tle swoich największych konkurentów, takich jak Busuu czy Duolingo?
Jakie języki oferuje Memrise?
Liczba języków, których możemy się uczyć zależy od tego, ile ich już znamy. Przykładowo, jeśli wybierzemy polski, do wyboru mamy zaledwie 5 języków (angielski, hiszpański, niemiecki, francuski, rosyjski). Trochę mało… Oferta zdecydowanie się powiększa, kiedy wybierzemy angielski. Wtedy możemy wybierać spośród około 20 języków.
Jak wygląda podstawowy kurs w Memrise?
Zostańmy więc przy angielskim i wybierzmy naukę… szwedzkiego. Do wyboru są tutaj dwa poziomy: początkujący i średniozaawansowany. Po szwedzku znam maksymalnie 2-3 słowa, wybieram więc ten pierwszy. Aby rozpocząć naukę, muszę się w jakiś sposób zarejestrować (Apple, Google, Facebook lub e-mail).
Przed rozpoczęciem nauki nie mamy możliwości wyboru lekcji. Od razu przechodzimy do pierwszej z nich, która wita nas pierwszym słowem „hej” (o dziwo brzmi tak, jak po polsku). Kolejnym wyrażeniem jest „hur är läget” tłumaczone na angielski jako „what’s up”. Ale pod angielskim odpowiednikiem pojawia się coś dziwnego… Nigdy czegoś takiego nie widziałem i nie bardzo wiem, jak ma to pomóc. Domyślam się, że hur to how, är to is, a läget to „location-the”. Ale nadal nie do końca to rozumiem. Zakładam, że w języku szwedzkim rodzajnik jest sufiksem, który przyłącza się na końcu rzeczownika. Ale jak dokładnie wygląda ten sufiks? To jest „et” czy „t” czy może jeszcze coś innego?
Okazuje się, że pierwsza lekcja składała się tylko z trzech podstawowych wyrażeń. Kolejna lekcja wygląda identycznie, jak pierwsza. Zmienia się tylko słownictwo. Stopniowo zwiększa się poziom trudności ćwiczeń (wpisywanie słowa zamiast wyboru z podanych).
Jedną z rzeczy, która bardzo mi się spodobała, są krótkie filmiki prezentujące wymowę nowych słów. Nie wiem, czy faktycznie tak było, ale mam wrażenie, że były one nagrywane na ulicy z udziałem losowych przechodniów. Sprawia to wrażenie, że uczymy się „żywego” języka ulicy, a nie „martwego” języka książek. Jest to dużo ciekawsze rozwiązanie, niż odczytywanie wszystkich słów przez ten sam głos bez twarzy, brzmiący tak oschle, jakby nie należał do człowieka. Za to aplikacji Memrise należy się duży plus.
Jak Memrise pomoże Ci utrwalić wiedzę?
Na różnych stronach możemy przeczytać, że Memrise wykorzystuje tzw. spaced repetition. Nie jest to w zasadzie niczym odkrywczym. W skrócie polega to na stopniowym zwiększaniu odstępu czasowego między kolejnymi powtórkami oraz skupianiu się na tych słowach, które trudno nam było zapamiętać.
Nauka słówek jest tutaj zilustrowana za pomocą roślinki, które najpierw jest posadzona w ziemi, a później rozkwita. Słabo opanowane słowa są oznaczone jako dłoń sadząca roślinę w ziemi, te na średnim poziomie jako rosnąca roślina, a te, które już umiemy, jako rozwinięty kwiat.
Jeśli kilka razy odpowiemy źle na jakieś pytanie, Memrise oznaczy je piorunem i twierdzi, że zadba o to, abyśmy na pewno zapamiętali dobrą odpowiedź.
Oprócz tego mamy możliwość ustawienia dziennego celu. Może być to 5, 15 lub 30 słówek.
Ile kosztuje Memrise?
Jak w każdej tego typu aplikacji możemy skorzystać z bezpłatnego okresu próbnego – w tym przypadku o długości 7 dni. Mamy do wyboru trzy długości płatnych subskrypcji – 1, 3 i 12 miesięcy. Kosztują one odpowiednio 8,99, 18,99 i 39,99 dolarów. Można też wykupić dożywotni dostęp do wszystkich funkcji Memrise za kwotę 119,99 dolarów.
Darmowa wersja jest bardzo uboga i w zasadzie służy tylko temu, aby zapoznać się z działaniem aplikacji. Na pewno nie nauczymy się z niej podstaw języka, poza kilkoma podstawowymi zwrotami. Jeśli chcesz korzystać z Memrise na poważnie, wykupienie wersji premium jest obowiązkowe.
Inne funkcje Memrise
Bardzo zaskoczyła mnie funkcja „Eksploruj”. Polega ona na tym, że nakierowujemy aparat w naszym telefonie na jakiś obiekt znajdujący się w pobliżu, a aplikacja rozpoznaje go oraz podaje nam jego nazwę w języku, którego się uczymy.
Rozpoznawanie działa różnie, ale mimo wszystko jestem pod wrażeniem jego skuteczności. Co najmniej połowa przedmiotów została rozpoznana prawidłowo. Były to na przykład drzwi w moim pokoju, zegarek na mojej ręce czy laptop stojący na biurku.
Podsumowanie – czy warto zainstalować Memrise?
Memrise to na pewno czołówka wśród aplikacji mobilnych, choć nie wiem, czy umieściłbym tę aplikację w TOP3. Największymi pozytywami, które zostały w mojej pamięci są materiały wideo stworzone z udziałem native speakerów oraz funkcja rozpoznawania obiektów.
To, czego zdecydowanie zabrakło to przede wszystkim możliwość interakcji z innymi użytkownikami. Nauka języków obcych polega w dużej mierze na komunikacji z innymi ludźmi. Tutaj jednak jesteśmy tylko my i nasz smartfon.
Podsumowując, myślę, ze warto dać szansę tej aplikacji, ale nie opierałbym na niej nauki języka. Możesz skorzystać z niej np. wtedy, gdy jedziesz za granicę i chcesz poznać jakieś podstawowe zwroty w lokalnym języku.