madryt

Jak uczyć się o kraju i jego języku, to tylko od kogoś, kto mieszka tam od wielu lat. Jedną z takich osób jest Asia z bloga joienes.com, która od kilku lat mieszka w Hiszpanii i dzieli się swoją pasją do języka hiszpańskiego. W tym wywiadzie opowiada m.in. o nauce hiszpańskiego oraz swoich doświadczeniach związanych z Hiszpanią.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z hiszpańskim i ile już trwa?

Moja pierwsza taka prawdziwa styczność z językiem hiszpańskim miała miejsce już około 11 lat temu, kiedy pojechałam odwiedzić moją siostrę na jej praktykach w ramach programu Erasmus w Maladze w Hiszpanii. Miałam wtedy 17 lat.

Po tych wakacjach na rok zapomniałam o tym języku, aż w ostatniej klasie liceum musiałam dokonać wyboru uczelni i przedmiotów zdawanych na maturze. Aby dostać się na wymarzone studia musiałam zdawać dodatkowy język (oprócz angielskiego) na podstawie. I wtedy postanowiłam sobie, że w 7 miesięcy muszę przygotować się do pisemnej matury podstawowej z hiszpańskiego. Wtedy, oprócz angielskiego, uczyłam się również niemieckiego od 4 lat, ale strasznie nie lubiłam tego języka. I też zdawanie go na maturze oznaczałoby, że jeśli dostanę się na moją wymarzoną uczelnię, to będę zmuszona realizować na studiach drugi lektorat właśnie z tego języka… A szczerze mówiąc, niemiecki w ogóle mi nie leżał i po prostu go nie lubiłam.

Tak więc zapisałam się na jeden semestr zajęć z hiszpańskiego w szkole językowej, uczyłam się bardzo dużo samodzielnie, a przed samą maturą wzięłam jeszcze kilka lekcji prywatnych z nauczycielem. I muszę powiedzieć, że matura podstawowa poszła mi całkiem nieźle! Dzięki temu też dostałam się na moją uczelnię, gdzie mogłam kontynuować naukę języka na lektoracie dwa razy w tygodniu. Tylko że… lektorat był na poziomie bardzo zaawansowanym i do tego był to język biznesowy, a ja wtedy nie wiedziałam jeszcze jak powiedzieć “widelec” po hiszpańsku.

Niemniej jednak na studiach poznałam też dużo zagranicznych znajomych z innych krajów i dzięki znajomym Hiszpanom udało mi się bardzo dużo nauczyć i przede wszystkim zacząć mówić po hiszpańsku bez strachu. Taki był mój początek z językiem hiszpańskim.

Zaczęłaś uczyć się hiszpańskiego w Polsce. Czułaś się dobrze przygotowana pod kątem językowym kiedy pierwszy raz pojechałaś do Hiszpanii, czy może coś Cię zaskoczyło?

Przed wyjazdem do Hiszpanii już na stałe czułam się w miarę dobrze przygotowana ze względu na to, że miałam znajomych z Hiszpanii, z którymi mogłam ćwiczyć hiszpański. Dzięki temu język potoczny nie był mi aż tak straszny, ale przyznaję, że jeszcze to trochę potrwało zanim poczułam się zupełnie pewnie i swobodnie mówiąc po hiszpańsku.

Gdyby nie taki żywy kontakt z językiem przez wyjazdem, to myślę, że na pewno doświadczyłabym ogromnego szoku. Język, którego uczy się w szkole czy na studiach w Polsce bardzo się różni od tego, którym mówi się w Hiszpanii na co dzień. W Polsce zawsze staramy się uczyć bogatego i ładnego słownictwa, takiego formalnego, jak z głównego wydania wiadomości. A prawda jest taka, że w większości sytuacji wszyscy mówią językiem bardzo potocznym i kolokwialnym. I to nawet w takich sytuacjach, które w Polsce uważa się za formalne.

Kolejną rzeczą, która mnie zaskoczyła jest to, że w Hiszpanii używa się bardzo dużo powiedzonek i przysłów. W Polsce mam wrażenie, że takie rzeczy kojarzą się z takim staromodnym językiem i często ludzie sobie odpuszczają naukę takich rzeczy, no bo przecież “kto tak mówi?”. A tu się okazuje, że Hiszpanie kochają swoje powiedzonka i bardzo często ich używają. I ostatnią rzeczą, która sprawia trudność jest szybkość mówienia i gdy do tego dochodzi, że ktoś ma silny akcent z jakiegoś regionu Hiszpanii, to naprawdę można nie nadążyć.

Które elementy języka najbardziej poprawiłaś dzięki temu, że mieszkasz w Hiszpanii? Czy są takie rzeczy, których nigdy byś nie wiedziała ucząc się hiszpańskiego w Polsce?

Z pewnością płynność mówienia. Bez dwóch zdań. Ale to jak z wszystkimi językami. Mieszkając w danym kraju masz kontakt z żywym językiem w sklepie na rogu, na ulicy, w pracy czy w urzędzie. Myślę, że bardzo ważny jest kontekst kulturowy. Mam wrażenie, że w Polsce takie rzeczy są traktowane w formie ciekawostek na końcu każdego rozdziału, które się pomija, bo przecież trzeba już realizować kolejny temat i wbić sobie do głowy 100 słówek, żeby wiedzieć jak nazwać po kolei każdy przyrząd w kuchni. Mieszkając w danym kraju więcej rozumiesz ze względu na to, że możesz doświadczać ich kultury na co dzień, wiesz co w tym kraju się dzieje, z czego ludzie się śmieją, o czym jest akurat mowa na Twitterze i jaki jest najnowszy challenge na instagramie.

Czy są jakieś mało znane słowa/wyrażenia, które poznałaś dopiero w Hiszpanii i których często używasz?

Oj dużo jest takich wyrażeń i powiedzonek kolokwialnych. I takich wyrażeń, dzięki którym można wyrażać swoje emocje, radość, oburzenie, zaskoczenie… Moim ulubionych chyba i bez którego nie mogę żyć, to słowo “flipar” w wyrażeniu “estoy flipando” czy “flipo”. Nawet o nim ostatnio wspominałam na moim instagramie. To słówko ma wiele znaczeń, ale w tym kontekście chodzi o takie niedowierzanie. Często coś tu w Hiszpanii mnie tak bardzo zaskakuje, że aż niedowierzam, nie wierzę w to… no po prostu “¡Estoy flipando!” 😉 Ale takich właśnie życiowych powiedzonek i wyrażeń jest ogrom.

Załóżmy, że chcę przeprowadzić się do Hiszpanii, ale znam tylko angielski. Czy będzie mi trudno się dogadać? Jak oceniasz znajomość języków obcych u Hiszpanów?

Muszę przyznać, że może być trudno. Ale to też zależy od wielkości miasta. Jeśli pojedziesz do Barcelony czy Madrytu, to na pewno będzie odrobinę łatwiej. Ale w większości typowych barów czy sklepów ludzie mówią bardzo łamanym angielskim albo nie mówią w ogóle i trzeba się porozumiewać na migi. I też oczywiście zależy od środowiska, w którym się znajdziesz.

Jeśli chodzi o ludzi młodych, to powinno być o wiele łatwiej porozumieć się po angielsku. Ale niestety wielu z nich, mimo że mówi po angielsku, to bardzo się wstydzi. I sama tego doświadczyłam pracując z Hiszpanami w moim wieku. Myślę, że to doskonały przykład na to, jak bardzo śmianie się z czyjegoś akcentu czy znajomości języka wpływa na jego odwagę w mówieniu. Skoro nawet tak bardzo luzacki naród jak Hiszpanie, mają z tego powodu kompleksy i najzwyczajniej w świecie się boją mówić w obcym języku.

Ale z drugiej strony… Język hiszpański to drugi najczęściej używany język na świecie. Jest językiem oficjalnym w tylu krajach! Angielski jest dopiero na trzecim miejscu. Czasem się zastanawiam, czy naprawdę mamy prawo domagać się od Hiszpanów perfekcyjnej znajomości angielskiego?

Jaki jest stosunek Hiszpanów do obcokrajowców?

Bardzo serdeczny! Hiszpanie zawsze są bardzo mili, uprzejmi, ciekawi ich skąd dana osoba jest, co sprawiło, że przyjechała do Hiszpanii… Oni po prostu chcą i starają się, żeby taka osoba dobrze się poczuła w ich kraju. I ta radość, gdy ktoś choć trochę mówi się w ich języku. Zawsze bardzo to doceniają i są wdzięczni, że ktoś zrobił ten wysiłek i nauczył się chociażby kilku zwrotów po hiszpańsku.

Potrafisz wyjaśnić, dlaczego na Katalończyków mówi się “polacos”? Oglądałem ostatnio “La casa de papel” i tam niestety zostało to błędnie przetłumaczone…

Podobno nie do końca wiadomo skąd to określenie się wzięło. Do mnie najbardziej przemawia teoria, która mówi, że język, którym posługują się katalończycy, czyli język kataloński, jest po prostu tak niezrozumiały dla reszty Hiszpanów, że brzmi jakby mówili w jakimś obcym języku, czyli… po polsku. Jest to trochę wyolbrzymione, bo znając kastylijski można zrozumieć mniej więcej kataloński, bo są bardzo do siebie podobne. I myślę, że warto tutaj przy okazji wyjaśnić, że w Hiszpanii nie mówi się tylko po “hiszpańsku”. Tutaj językiem oficjalnym jest kastylijski, ale w wielu regionach mamy też języki współoficjalne, jak chociażby język kataloński. Nie wspominając o językach nieoficjalnych i całym mnóstwie dialektów… Można czasem zwariować 😅

Na koniec przekonaj naszych czytelników, że warto uczyć się hiszpańskiego.

Nauka języka, jakiegokolwiek, to wspaniała droga. A jeśli chodzi o język hiszpański, powiedziałabym, że to sama przyjemność! Hiszpański jest melodyjny i przyjemny w brzmieniu. I posługuje się nim przecież najradośniejszy naród na świecie! W początkowym stadium nauki jest bardzo łatwo tworzyć pierwsze zdania i przeprowadzić prostą rozmowę, co jest bardzo motywujące. Też wydaje mi się, że rozumienie pisanego hiszpańskiego nie jest czymś bardzo trudnym, a wymowa jest łatwa. Na wyższych poziomach zaczynają się już trochę schody, ale jest to bardzo fascynujący etap odkrywania na nowo tego języka. A przede wszystkim warto się uczyć hiszpańskiego, żeby za jego pomocą odkrywać przepiękny i bogaty kraj jakim jest nie tylko Hiszpania, ale również cała reszta krajów hiszpańskojęzycznych na świecie. Dziękuję za zaproszenie do wywiadu!

Jeśli zainteresowała Cię ta rozmowa:
– odwiedź bloga Asi
joienes.com
– zajrzyj na jej profile społecznościowe:
instagram   facebook

michał nowicki

Michał NOWICKI
trener językowy, tłumacz